Rozpaczliwa obrona racji bytu. Przyczynek do psychologii egzystencjalnej

Moje istnienie, tak jak je znajduję i jak siebie w nim znajduję, to istnienie nicościowe. Nie istnieję z siebie i z siebie jestem niczym. W każdej chwili stoję wobec nicości i z chwili na chwilę muszę być istnieniem na nowo obdarowana. A przecież to moje istnienie jest jednak istnieniem i w każdej chwili stykam się przez nie z pełnią istnienia. 

W moim istnieniu natrafiam zatem na istnienie inne. Nie jest ono moim. Lecz jest oparciem i podstawą mojego istnienia, które w sobie samym nie ma ani oparcia, ani podstawy.[1]

E. Stein, Byt skończony a byt wieczny

Ucieczka od nicości, chwała bytowi

Perspektywa jaką chciałabym przyjąć dla dalszej rozprawy – to perspektywa własnego istnienia, a ściślej mówiąc własnego uświadomionego istnienia dla rozważania zarówno faktu jak i sensu istnienia w ogóle. Choć nie jest to determinującą perspektywą, gdyż byt w wielu koncepcjach – nie jest warunkowany przez żaden podmiot mogący stwierdzić jego „zajście”, można powiedzieć, że w wielu koncepcjach pojęcie bytu nie domaga się wskazania na rację bytu – gdyż z założenia traktują byt jako coś pierwotnego wobec wszystkiego. Nie mniej z opisów bytu wydobywa się odniesienie do swojego własnego doświadczenia istnienia. Przywołane powyżej słowa Edith Stein – są przykładem odwołania się do nicości w celu wyodrębnienia bytu – umocowania go jako czegoś co istnieje, w przeciwieństwie do tego co nie istnieje. Tezą jaką pragnę przyjąć i rozwinąć jest to, iż doświadczenie nicości nie jest nam obce, narzuca się bez zrozumiałej przyczyny i w związku z tym człowiek nie ma wystarczających zdolności, aby zanegować nicość czy też niebyt. Może się jej obawiać i  na tej podstawie ją zwalczać, choćby w sferze abstrakcyjnych założeń – wynieść na piedestał sam byt – i bronić jego bezkresu oraz nieusuwalności – tym samym potwierdzić, iż widmo nicości czuwa obok świadomości bycia.

Zaprzeczenie niebytowi, jak zaprzeczenie śmiertelności

Z doświadczeniem nicości istnieje ten problem, że posługując się intuicją należałoby stwierdzić, że w świecie doświadczamy wyłącznie istniejących rzeczy. Wiemy jednak o przedmiotach, które istnieją tylko w sferze hipotetycznej – i znacznie trudniej jest określić ich status – istnieją czy nie istnieją? Nie istnieją – ale czy znaczy to, że w ich miejscu jest nicość? Skoro jednak wyobrażenie do czegoś służy, buduje cały konstrukt hipotetycznej rzeczywistości, rzeczy – to wypełnia jakąś przestrzeń, być może przestrzeń w której nie ma miejsca na byt, czym jednak jest ta przestrzeń w takim razie?

Nicość i niebyt przetacza się przez rozprawy filozofów, którzy także za ich pomocą próbują dociekać istoty bytu. Jednak czysta nicość jest pojęciem bardzo trudnym. Posługując się intuicyjnym rozumieniem bytu – i analogicznie próbując w ten sam sposób objąć umysłem niebyt, docieramy do konfliktu, który wywołuje pewna sprzeczność, która w moim uznaniu wyrażona jest w słowach Henri’ego Bergsona, zainteresowanego samą możliwością rozumienia nicości. Bergson wskazał, że mówiąc o nicości możemy mieć na myśli tylko jej wyobrażenie, albo jej pojęcie. Intuicja nakierowuje nas na wyobrażanie sobie nicości poprzez wygaszenie wszystkich wrażeń, pamięci, obrazów – jednak świadomość samych siebie jest niemożliwa do pokonania.[3] W chwili właśnie, gdy ma świadomość gaśnie, inna świadomość się zapala(…)[4]

Nieistnienie nieuniknione i nieustępliwe doświadczenie trwogi

Problem nicości był podejmowany przez wieki, nie wszyscy zgadzają się w ogóle na przyjęcie takiego konceptu jakim jest nicość. A jednak – negacja bytu zdaje się potrzebna choćby dla możliwości poznania istoty samego bytu.

Dwie koncepcje niebytu pomogą w dalszych rozważaniach [5]:

1.

Niebyt jako zaprzeczenie bytu, zaprzeczenie istnienia. Na miejsce bytu, które za pomocą negacji zostaje przekreślony nie pojawia się absolutnie nic. Ustają wszelkie wysiłki, aby uchwycić jakąkolwiek treść nicości – chodzi o to, aby wyzbyć się całej treści. Problematyczne jest to, że mimo iż nie jesteśmy w stanie dosięgnąć nicości, to wiemy do czego zmierzamy próbując się do niej odwoływać. Jak wskazuje Władysław Stróżewski – coś na temat nicości wiemy i to wcale nie tak mało.

Nieistnienie dotyczy w pewnym momencie każdego człowieka bez wyjątku. Bernhard Welte odniósł się do tej właśnie wypieranej ze świadomości myśli na temat własnego nieuniknionego nieistnienia. Myśl nieprzyjemna, trwożąca – doprowadza do, być może w pewnym sensie – nadania bytowi i istnieniu nadmiernej chwały i mocy, podczas gdy nicość jest całkowicie nieograniczona, jest „otchłanią” z której nic co raz się tam znalazło już się nie wydostanie, jest ponadto nieunikniona i bezwarunkowa. Zdaniem Welta mimo to nicość jest doświadczana w istnieniu.

2.

Koncepcja utożsamiająca byt i niebyt. Hegel stwierdził, że czysty byt i czysty niebyt są jednym i tym samym. – Byt, nieokreślona bezpośredniość jest faktycznie Niczym i niczym więcej ani niczym mniej niż Nic. – Nic, czyste nic. Jest prostym równaniem się sobie samemu, całkowitą pustką i całkowitym brakiem określeń i treści (…) Nic jest więc tym samym określeniem, albo raczej tym samym brakiem określeń, a to znaczy w ogóle tym samym co czysty byt[6]

Heglowski czysty byt i czysty niebyt to to samo

psychologia egzystencjalna
Photo by Ehud Neuhaus on Unsplash

Ujęcie bytu i niebytu jako czystych abstraktów, pozbawionych jakiejkolwiek określoności, wynika z nadawania im stopnia najwyższych abstraktów. Nie da się już bardziej określić istoty rzeczy. Jednocześnie nasuwa się, być może nieuprawnione pytanie – jeśli byt i nicość to to samo – to czy słuszne jest uznawać, że byt jest czymś lepszym niż niebyt lub, że istnienie jest lepsze od nieistnienia? Czy można w ten sposób porównywać ze sobą dwa identyczne pojęcia? Czy przekładając to na faktyczne doświadczenie, czy słusznie człowiek tak się obawia nicości? Nie jest tu mowa o żadnych innych doświadczeniach towarzyszących np. śmierci – a o samym zastąpieniu istnienia nieistnieniem – czy istnieje jakakolwiek różnica w wartości tych obu? Poza tym, że istnienie jest podstawą dla innych wartości – na co wskazują niektórzy i mogłaby być to jego jedyna przewaga nad niebyciem.

Nic o którym nauka nie chce niczego wiedzieć to sfera rozważań Heideggera – przychylającego się do tezy Hegla. Nicość w pewnym sensie nie może być podmiotem nauki, choć jak pisze Stróżewski – szukając nicości, przeczuwamy jej obecność. Jednak logika kazała by podejmować nicość jako zaprzeczenie, negację bytu, co zdaniem niektórych nie ukazuje jej w pełni.

Heidegger szukając innego sposobu dotarcia do nicości wskazał na konieczność uprzedniego doświadczenia trwogi, gdyż w trwodze odsłania się nicość. Konkluzją jest to, że to nicość w rzeczy samej ujawnia byt, a nie odwrotnie. Być może to właśnie byt jest negacją wobec niebytu, nie zaś odwrotnie.

Nic o którym nauka nie chce niczego wiedzieć

Z czego wynika ta trudność w zaakceptowaniu nicości i możliwości niebytu?

W pracy opieram się raczej na koncepcji bytu powiązanej z byciem, jestestwem – czy jakkolwiek to nazwiemy, z aktem, działaniem, faktem bycia, bliska jest mi także koncepcja bycia jako stawania się. Heidegger, którego myślą najczęściej posługuję się w tej pracy – zwraca uwagę, w mojej ocenie, że próby odłączenia bytu od bycia – próby zanegowania, że byt potrzebuje czegoś więcej niż samej swojej nieokreślonej istoty, prowadzą donikąd. Lepiej to przedstawia W. Stróżewski w Ontologii – wyjście do rozważań na temat bytu nie może być przypadkowe, musi istnieć byt, w którym bycie dochodzi do głosu, co oznacza, że musi istnieć byt, który posiada świadomość swojego bytu. Tym bytem jest człowiek. I to człowiek ma moc odnoszenia się do swojego bytu jak i do innych.[7] W tej koncepcji, która została zaproponowana w ontologii fundamentalnej – rozważanie bytu i bycia zezwala na przejście od razu do rozważania nad sensem bytu i bycia. Intuicyjne poszukiwanie odpowiedzi na pytanie czym jest byt, podpowiada by stawiać na równi pytania o sens, jednak nie w każdej koncepcji zostaje to dopuszczone. Mimo, iż to właśnie nawet nieświadome pytanie o sens – powoduje stawianie kolejnych pytań – choćby bardziej zdawałoby się abstrakcyjnych. Stanowisko Heideggera jest mi bliskie również dlatego, że zwraca on uwagę na doświadczenie trwogi. Trwogę wywołaną przez myśl o nicości – niekiedy walkę z tą myślą, choćby na poziomie nieświadomym. Heidegger traktuje nicość jako coś przynależnego bytowi, bycie jest czymś skończonym co przechodzi w nicość, która jest już nieskończona. Jednak nie o rozważanie jak traktować nicość mi chodzi, a o wskazanie, że rozważanie nicości nie jest czymś przed czym należy uciekać. Już Księga Genesis wskazuje na nicość, okalającą byt – Ty byłeś i niczego nie było poza Tobą. Z niczego stworzyłeś niebo nad niebiosami i ziemię (…)[8]

Konfrontacja z możliwością nieistnienia to widmo cywilizacji ludzkiej

psychologia egzystencjalna
Photo by Alex Block on Unsplash

Rzeczywiście, nie łatwo utrzymywać, że mamy pojęcie o nicości[9]. Jednak przy rozważaniu swojej egzystencji i jej sensu, możliwość nicości – nie daje spokoju. Stąd określenie trwogi wskazanej przez Heideggera jako tej, która doprowadza do doświadczenia nicości. Takie rozpatrywanie bycia otwiera drogę ku rozważeniu istnienia jako wartości samej w sobie. Doświadczenie trwogi – prowadzić może do nadawania wartości samemu bytowi, niewątpliwie zwraca uwagę również na fakt przemijania i tu zwraca się ku filozofii istnienia podejmującej ten problem – tego, że istnienie konfrontuje się z czasem. To czas i jego percepcja wymusza rozważanie bycia, trwania i możliwości nastania nicości.

Nicość powołuje do życia byt uświadomiony, gdyż jest lustrem bycia dobrego i bycia tragicznego

Unikając zbyt ogólnych prób opisania fenomenu nicości i jej odniesienia do bycia – posłużę się prostą metaforą – jakoby nicość była lustrem dla bycia, jedyną abstrakcyjną rzeczą, która umożliwia zauważenie bytu, uświadomienie sobie jego wyodrębnienia pośród tego co być może bytem nie jest, być może nie jest nam znane, lustrem umożliwiającym dostrzeżenie uroku bycia, ale także tragedii bycia. Zwraca się jednak uwagę, że tak ujmowana nicość oznaczała by coś jeszcze bardziej pierwotnego wobec bytu – jeśli nicość jest granicą bytu, jest też granicą możliwości jakie możemy rozważać. [10] Uznanie bezwzględnej pierwotności konstruktu nicości w pewnym sensie służyć ma zwolnieniu nas z konieczności poszukiwania jej podstaw, ale tak samo mogło by być w przypadku uznania bezwzględnej pierwotności istnienia jako źródła wszystkiego.[11] Spór o byt i nie-byt toczy się do dziś. Koncepcja parmenidowskiego – bytu niepodzielnego, jest krytykowana, za fakt, przekreślenia niebytu – przy jednoczesnym posługiwaniem się tym samym pojęciem dla uzasadnienia faktu, że byt jest niepodzielny (gdyby składał się z części – musiałyby być one niebytem).

Wspomniane doświadczenie nicości wraz z trwogą zdaje się być za to emanacją pierwotnego lęku człowieka przed śmiercią jako przerwaniem bycia. Jednocześnie ta zagadkowość jest źródłem poszukiwania sensu istnienia i istnienie wypełnia

Nie bez powodu nicość najbardziej zwróciła moją uwagę przy analizie dotychczasowego dorobku ontologii – przy nagromadzeniu koncepcji bytu, niebyt zdaje się być „czarną owcą”, pewnym widmem, czarną dziurą – która przewraca uporządkowane rozumowanie na temat bycia i jego sensu, a w takich ciemnych dziurach – znajduje się w mojej ocenie potencjał dalszych odkryć i źródło odpowiedzi na pytania, które dotąd jej nie uzyskały. Jeśli już tak dużo zostało powiedziane na temat bytu – a nadal nie jest to satysfakcjonujące, to być może należy rozpatrzyć to od innej strony. Wspomniane doświadczenie nicości wraz z trwogą zdaje mi się za to emanacją pierwotnego lęku człowieka przed śmiercią jako przerwaniem bycia. Jednocześnie ta zagadkowość jest źródłem poszukiwania sensu. Wyobrażenie nicości jest zatem dziwną przypadłością naszej świadomości – która nie daje spokoju. Jednocześnie w dziwny sposób jest nieakceptowana.

MK/OCPC

Bibliografia:

[1] E. Stein, Byt skończony a byt wieczny, tłum. s. Immakulata J. Adamska, Poznań 1995, [za:] W. Stróżewski, Ontologia, s. 283

[3] Zob. Stróżewski W. Ontologia s. 163

[4] Bergson H. Ewolucja twórcza [za:] Stróżewski W. Ontologia s. 163

[5] Zob. Stróżewski W. Ontologia s. 176 -178

[6] G.W.F.Hegel, Nauka logiki, dz.cyt., t. I, s. 92 – 93 [za:] W. Stróżewski, Ontologia, s. 179

[7] W. Stróżewski, Ontologia, s. 43

[8] Św. Augustyn, Wyznania, XII, 7; tłum., opatrzył posłowiem i kalendarium Z. Kubiak, wyd. III, Warszawa 1987, s. 306 [za:] W. Stróżewski, Ontologia, s. 99

[9] Zob. W. Stróżewski, Ontologia, s.115

[10] Zob. https://naukowy.blog.polityka.pl/2007/03/16/byt-a-niebyt-oto-jest-pytanie/ dostęp: 28.01.2021

[11] Zob. J. Lipiec, Byt i niebyt. Wokółparmenidesowe rozmyślania ontologiczne, Instytut Filozofii UJ, Zeszyty naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2010