DDD – co to znaczy być dorosłym dzieckiem z rodziny dysfunkcyjnej?

„Nie da się zaprzeczyć, że każdy z nas miał dzieciństwo. A jeśli tak, to każdy z nas jest przynajmniej w 50% ukształtowany przez nie. Od czasów Freuda zastanawiamy się, jaka jest istota wpływu tego okresu na późniejsze życie dorosłej osoby. Dzieciństwo to najbardziej chłonny i newralgiczny okres rzutujący na przyszłość człowieka. To w nim kształtują się nasze nawyki, przyzwyczajenia, sposób patrzenia na innych i na siebie”. (…)

Jaka jest cena takiego dzieciństwa?

W dorosłym życiu takie osoby mają duże deficyty w obszarze emocjonalności. Nadmiarowo przeżywany lęk, poczucie winy czy wstydu prowadzi do w/w stanów izolacji i braku rozwoju. Czują niemoc w kontrolowaniu stanów uczuciowych, opisują je jak zalewającą ich lawę.

Zdarzyć się też może, że w ogóle nic nie czują, ponieważ nauczyli się odcinać, co sprawia, że czują ciągły brak satysfakcji w życiu, niezadowolenie z niego, nieumiejętność dokonania wyborów. Często opisują ten stan jako poczucie zawieszenia, bycie za szybą, pod wodą.

Sposoby myślenia także nie służą szczęśliwemu życiu takiej osoby. Myślenie czarno-biało, budowanie straszącej wizji przyszłości, oskarżanie siebie, pomniejszanie, dewaluowanie swojej osoby, bycie dla siebie najgorszym krytykiem.

W działaniach znów kierują się zasadą, że inni są ważniejsi – „jestem zależny od nich”, „to co robię zależy od innych”, „to jaki jestem zależy od tego, co mówią i myślą o mnie inni”.

Warto również wskazać na inne cechy, które znacznie utrudniają nawet codzienne życie, jak np. niechęć do zmian lub trudność w przywiązaniu do czegokolwiek, trudność w kontaktach z innymi ludźmi, niezdolność do tworzenia trwałych związków uczuciowych, bądź tkwienie w związkach toksycznych, niskie poczucie własnej wartości, wrażenie izolacji i niedostosowania.

Cały wywiad z Anną Prokop dla Stop Uzależnieniom tutaj